wtorek, 31 maja 2016

DLACZEGO WARTO WRÓCIĆ DO NATURALNEGO KOLORU WŁOSÓW?


Natura wiedziała co robi wybierając dla nas dany odcień. Oczywiście są ludzie, którzy lepiej czują się w innych kolorach niż ich naturalny i świetnie przy tym wyglądają. Ja jednak uważam, że warto kręcić się wokół tego, co stworzyła dla nas natura :)

Farbowanie niszczy włosy. Oczywiście przy dbaniu o nie i świadomej pielęgnacji farbowanie nie sprawi, że nasze włosy będą wyglądały brzydko, ale nie ukrywajmy, że farbowanie nie pozostawi żadnych konsekwencji (a szczególnie rozjaśnianie). Moje włosy przeszły zarówno przez ściąganie koloru jak i wielokrotne rozjaśnianie, nie są z natury grube i gęste dlatego też trudniej jest mi osiągnąć zadowalający mnie efekt. Zrezygnowanie z farbowania w moim przypadku to po prostu wyeliminowanie czynnika niszczącego i tak już zniszczone włosy.

Zdrowie. Przez to, że kolor bardzo szybko wypłukiwał się nie mogłam pozwolić sobie jedynie na farbowanie odrostów. Co miesiąc całe włosy miały więc kontakt z farbą.

Żółknięcie włosów. W moim przypadku wiecznie miałam problem z szybkim wypłukiwaniem się koloru i żółknięciem włosów. Najgorzej oczywiście było latem, wtedy zawsze przeżywałam największe kryzysy odnośnie koloru.

Ćwiczenie cierpliwości. Powrót do naturalnego koloru jest naprawdę fajną nauką trwania w swojej decyzji mimo wielu pokus. Nieraz stawałam przed stoiskiem z farbami w drogerii i przyglądałam się różnym kolorom farb ;)

Oszczędność czasu i pieniędzy. Nie trzeba co miesiąc poświęcać czasu na wizytę w salonie fryzjerskim i nie raz stresować się czy wyjdzie nam taki kolor jak chcemy. W przypadku farbowania w domu również oszczędzamy czas i przy okazji nie robimy bałaganu związanego z farbowaniem (miseczki, pędzelki itp.).

niedziela, 8 maja 2016

KERATYNOWE PROSTOWANIE - ENCANTO

Zadowolona z efektu pierwszego keratynowego prostowania, o którym pisałam tu, w czerwcu 2015r. postanowiłam wykonać drugi zabieg. Tym razem jednak zdecydowałam się na inny preparat, wybrałam najpopularniejszą metodę- Encanto. Dlaczego nie użyłam tego samego produktu co wcześniej? Gdybym wiedziała, co stanie się z moimi włosami po tym zabiegu z pewnością wybrałabym Cocochoco lub w ogóle zrezygnowała z prostowania. Wtedy jednak nie miałam takiej wiedzy jak teraz, a głównym powodem (i właściwie jedynym) było mycie włosów: po Encanto można umyć włosy od razu, po Cocochoco trzeba odczekać 3 dni. W czerwcu było już ciepło, a ja nie chciałam męczyć się z tłustymi włosami. Zresztą, po co miałabym to robić, skoro wiele dziewczyn chwali sobie Encanto?
Znów więc zakupiłam 75ml preparatu, jednak u innego sprzedawcy, aczkolwiek też był uznany za wiarygodną firmę na Wizażu. 

Sam zabieg był okropny! Zdecydowanie mogę go zaliczyć do jednej z moich największych porażek włosowych. Keratynowe prostowanie robiłam przez 6 godzin, z czego suszenie keratyny zajęło mi aż dwie godziny- preparat nie chciał wyschnąć. Bolały mnie ręce i martwiłam się o przegrzanie suszarki. Ba, byłam przerażona, że nigdy tego produktu nie wysuszę. Początkowo próbowałam suszyć na niskiej temperaturze, z czasem zwiększałam na coraz mocniejszą, a włosy dalej jak były mokre tak były. Przy okazji preparat miał okropny zapach- było go czuć zarówno podczas suszenia jak i później, przy prostowaniu. Gdy ostatecznie udało mi się wysuszyć włosy pojawił się kolejny problem- nie mogłam zmyć odżywki z włosów. Włosy były obciążone, a ja myłam je kilkakrotnie.

Gdy następnego dnia znów umyłam włosy, one nadal śmierdziały keratyną. Włosy były proste, aczkolwiek bardzo nieprzyjemne w dotyku- sztywne i szorstkie. W mokre włosy nie byłam wstanie włożyć palców, były tak mocno splątane. Po wysuszeniu (wierzcie mi, że suszenie stało się moją traumą) były trochę lepsze, aczkolwiek nadal nieprzyjemne w dotyku. Nie wyglądały źle, ale jednak oczekiwałam lepszego efektu. 
Tym razem o dziwo nie musiałam podcinać końcówek, bo wyglądały zadziwiająco dobrze. Jednak włosy nie układały się przez kolejne miesiące tak jakbym tego chciała. Puszyły się, a ich sztywność mnie przerażała, nie ryzykowałam już dodawaniem hydrolizowanej keratyny do odżywek. Wręcz przeciwnie, zrezygnowałam ze wszystkich środków zawierających proteiny na rzecz emolientów. Codziennie olejowałam i nakładałam bogate maski by pozbyć się najprawdopodobniej przeproteinowania po Encanto. Z czasem włosy stawały się coraz bardziej miękkie , a ja cieszyłam się, że mogłam przeczesać je palcami nawet gdy były mokre. Myślę jednak, że to prostowanie wpłynęło negatywnie na moje włosy również w późniejszym czasie. Włosy były mocno wysuszone i znów nie chciały się układać, a ja przeżywałam mocny, włosowy kryzys. 

Wykonanie tego prostowania zdecydowanie mnie zmęczyło i negatywnie nastawiło -myślę, że już nigdy więcej nie zdecyduję się na ten zabieg. Nie wiem jednak co było powodem tego, że mi nie wyszło. Być może cały zabieg wykonałam za wcześnie po pierwszym prostowaniu, może odlewany produkt był trafiony, a może po prostu Encanto nie nadaję się do moich włosów.