piątek, 23 września 2016

DWA LATA BEZ FARBOWANIA WŁOSÓW

 24 MIESIĄCE BEZ FARBOWANIA WŁOSÓW

Właśnie mijają dwa lata odkąd podjęłam decyzję o powrocie do naturalnego koloru włosów. Uważam, że to była jedna z moich lepszych, włosowych decyzji. W przeszłości rzadko byłam zadowolona z wyglądu/ koloru włosów, teraz wreszcie zaczęło się to zmieniać..

Z perspektywy czau wiem, że początek zapuszczania był najtrudniejszy. Zastanawiałam się nie tylko jak będę wyglądała w naturalnym kolorze, który już nawet nie pamiętałam jaki jest, ale też czy dam radę chodzić z odrostami. Czy nie będą za bardzo rzucały się w oczy? Te i wiele innych pytań pojawiało się, szczególnie na początku zapuszczania, jednak moja motywacja i chęć zmiany na szczęście okazały się silniejsze.
 4 MIESIĄCE BEZ FARBOWANIA
6 MIESIĘCY BEZ FARBOWANIA

Podczas powrotu do naturalnego koloru włosów pojawiło się wiele kryzysów i trudnych momentów. Nie raz miałam wielką ochotę zafarbować włosy by pozbyć się znienawidzonego, rudego, ciepłego odcienia. Wiem, że wielu osobom podobał się ten kolor, ale ja miałam go serdecznie dość. Pragnęłam naturalnego, zimnego koloru. Na szczęście zawsze udawało mi się przeczekać trudny czas (swoją drogą zasada odczekania dwóch tygodni nim podejmie się decyzje jest genialna- nie jeden raz uratowała mnie przed kupnem farby).
Przez pierwszy rok przejmowałam się również moimi odrostami. Było wiele ważnych uroczystości podczas których chciałam wyglądać dobrze, pytanie tylko jak wyglądać dobrze z odrostami? Nie ukrywam, że również moda na ombre ułatwiła mi osiągnięcie celu. Miałam wrażenie, że zwiększyła tolerancję, a odrosty już nie kojarzyły się z niechlujstwem. Czasem spotykałam ludzi, którzy myśleli, że moje dwukolorowe włosy to celowy zabieg. Na pewno dużym plusem jest też ładne stapianie się naturalek z farbowańcami - granica między nimi zawsze gdzieś ginęła i nie rzucała się jakoś specjalnie w oczy. Choć nie ukrywam, że mnie samą denerwowała.
Po roku zaczęłam również dostrzegać na swojej głowie siwe włosy, wcześniej nie było ich widać. Nie ukrywam, że sprawiły mi wiele przykrości. Wątpiłam wtedy też w sens zapuszczania naturalek... To zdecydowanie był jeden z najtrudniejszych momentów, jednak jeśli nie można czegoś zmienić, trzeba to po prostu zaakceptować. Był czas, gdy co chwilę znajdowałam siwy włos i martwiłam się nim - na szczęście to minęło, już nie przyglądam się włosom w poszukiwaniu siwych. Czas pokaże, jak długo będę mogła cieszyć się naturalnym kolorem, a ja mogę mieć jedynie nadzieję, że jeszcze długo nie będę zmuszona do farbowania.
 11 MIESIĘCY BEZ FARBOWANIA WŁOSÓW
Obecnie bardzo cieszę się z podjętej dwa lata temu decyzji, dla mnie plusów zrezygnowania z farbowania jest zdecydowanie więcej niż minusów. Bardzo dobrze czuję się w swoim naturalnym kolorze. Może i jest mysi i pospolity, ale też jest naturalny i wydaje mi się, że pasuje do mojej karnacji. Przez lata moje włosy przeszły przez wiele zabiegów koloryzacji, rozjaśniania czy nawet zdejmowania koloru. Teraz wreszcie mają szansę odzyskać zdrowie i nie chcę niszczyć ich kombinując z kolejnym farbowaniem. Eliminując zabiegi niszczące włosy zbliżam się do swojego celu. Ostatnio zauważyłam również, że włosy przetłuszczają mi się rzadziej - nadal myję je codziennie, ale wieczorami wyglądają zdecydowanie lepiej niż jeszcze jakiś czas temu, gdy farbowańców było więcej na mojej głowie. Moje naturalne włosy są zdecydowanie zdrowsze, wiem, że to nie tylko zasługa zrezygnowania z farby, ale i przede wszystkim świadomej pielęgnacji, ale nie żałuję drogi, którą przeszłam przez ostatnie dwa lata.

22 MIESIĄCE BEZ FARBOWANIA WŁOSÓW 

Teraz wiem, że warto było przetrwać wszystkie kryzysy, które zachęcały do farbowania. Na pewno tak długo jak będę mogła (czyli pewnie do pojawienia się znacznej ilości siwych włosów) nie sięgnę po farbę. Nie mogę doczekać się aż wszystkie włosy będą w naturalnym kolorze, mogłabym co prawda już pozbyć się farbowanej części, ale w tej chwili ważniejsza jest dla mnie długość. Powoli realizuję swoje cele na drodze do wymarzonych włosów.
 24 MIESIĄCE BEZ FARBOWANIA WŁOSÓW

środa, 14 września 2016

NAJLEPSZE WŁOSOWE DECYZJE

W ostatnim czasie łapię się na myśleniu o moich włosowych decyzjach, które bardzo mnie cieszą. Przede mną jeszcze długa droga do wymarzonych i idealnych włosów, ale wreszcie czuję, że coś już osiągnęłam. A że moje postępy bardzo mnie cieszą, postanowiłam o nich napisać. Odkąd pamiętam moim ideałem były długie, proste włosy w jednolitym, naturalnym kolorze. Niby zawsze do takich dążyłam, ale gubiłam się gdzieś po drodze. Ulegałam chwilowym kaprysom, modzie czy innym niezrozumiałym okolicznościom.

Pierwszą moją zmorą było cieniowanie włosów. Zawsze obiecywałam sobie, że będę dążyła do wyrównania, jednak siedząc na fotelu fryzjerskim i słysząc, jakie mam zniszczone przody i że warto je pocieniować - ulegałam. Zupełnie niepotrzebnie, ponieważ wpadałam przez to w błędne koło. Pocieniowane przody skręcały się, więc je prostowałam, a to jak wiadomo znów je niszczyło. W dodatku smętnie wisiały i na pewno nie dodawały objętości. Na szczęście już przed rozpoczęciem przygody ze świadomą pielęgnacją włosów zawzięłam się i nie pozwoliłam już na cieniowanie włosów. Proste, równe włosy to coś, co bardzo mi się podoba.

Drugim moim niespełnionym dotąd marzeniem są długie włosy. Odkąd pamiętam zawsze je zapuszczałam, ale gdy podrosły zauważałam, że nie chcą się układać i w dodatku są rozdwojone i połamane. Oczywiście niemalże od razu biegłam do fryzjera i ścinałam... do ramion. Możecie to zauważyć też na przestrzeni ostatnich dwóch lat, odkąd zaczęłam prowadzić włosową fotogalerię. Ostatni raz ścinałam włosy w kwietniu i niemalże od razu tego pożałowałam - znów miałam bardzo krótkie włosy w których nie czułam się dobrze. W dodatku moje marzenie o włosach do długości zapięcia od stanika odsunęło się ode mnie na znaczną odległość. Postanowiłam wtedy nie ścinać włosów co najmniej przez pół roku, czyli do października - a jak na mnie to naprawdę długo. Teraz jednak myślę, że moją wizytę u fryzjera jeszcze bardziej odwlekę. Owszem, znajduję rozdwojone końcówki, które podcinam sama nożyczkami, ale akurat w tym przypadku wydaje mi się, że aby zapuścić wreszcie długie włosy muszę dać im więcej swobody. Mam nadzieję, że przełamię moją barierę i uda mi się wreszcie je zapuścić. 

Farbowanie włosów zaczęłam już niestety w gimnazjum - mój wybór padał na fioletowe lub wiśniowe szamponetki (te błędy młodości!). Później farbowałam na różnego rodzaju brązy, które często wychodziły czarne.. Miałam też przygodę, na szczęście krótką z blondem oraz na jeszcze krótszą z balejażem. Przez dość długi czas farbowałam włosy na rudy kolor, w którym podobno było mi dobrze, ale ja bardzo cieszę się, że ten etap jest już za mną. Decyzja o powrocie do naturalnego koloru włosów była najlepszą decyzją, jaką mogłam podjąć: uwielbiam mój kolor włosów, który jest stonowany i przede wszystkim naturalny. Sama, czuję się w nim świetnie. 

Długo zastanawiałam się nad zapuszczaniem grzywki, dotąd przez kilka ostatnich lat nosiłam ją ściętą na prosto. Dobrze się w niej czułam i lubiłam ją, jednak gdy postanowiłam ją zapuścić i przetrwałam najgorszy okres zauważyłam, że zapuszczenie jej było świetną decyzją. Obecnie grzywka nie sprawia mi żadnych problemów, a ja czuję się bardzo dobrze, z przedziałkiem na środku głowy - mimo tego, że mam wysokie czoło. Chyba po prostu każda kobieta potrzebuje czasem zmiany, a ja po tylu latach noszenia grzywki czuję wolność ;)

Oczywiście odstawienie prostownicy i rozpoczęcie prawidłowej pielęgnacji włosów to też ogromny klucz do sukcesu. Wiele przez te ponad dwa lata dbania o włosy nauczyłam się i zrozumiałam. Na szczęście ochłonęłam już z zakupowego szału i odkryłam moją prawidłową pielęgnację, czyli minimalizm w pielęgnacji włosów.