piątek, 11 listopada 2016

26 MIESIĘCY BEZ FARBOWANIA

W listopadzie mijają 2 lata i 2 miesiące odkąd zaprzestałam farbowanie włosów. Nadal czasem ciężko uwierzyć, że ten czas minął tak szybko i nie poddałam się. W tej chwili w ogóle nie myślę o farbowaniu, chociaż w ostatnich dniach znów znalazłam siwy włos, ale dopóki nie będą widoczne - na pewno nie skuszę się na pofarbowanie włosów. Uwielbiam mój naturalny kolor! Chyba zbyt długo farbowałam włosy na różne kolory i teraz (a raczej od ponad dwóch lat) zakochałam się w naturalności.
Jedyne nad czym się zastanawiam to ścięcie całej farbowanej części. Jak widzicie końce są mocno przesuszone i zniszczone. Wychodzą moje zaniedbania włosowe z ostatnich miesięcy, niesprzyjające warunki jesienne i niepodcinanie od ponad pół roku. Obiecałam sobie, że mocno popracuję nad ich kondycją, czasu na olejowanie mam co prawda zdecydowanie mniej, ale mimo wszystko spróbuję wpleść tą pielęgnacje do mojego codziennego życia. Kondycja włosów przez ścięcie całej farbowanej części na pewno by się poprawiła już teraz i byłoby mi łatwiej uzyskać zdrowe włosy. Drugim plusem byłoby posiadanie tylko i wyłącznie naturalnego koloru na całej długości włosów. Jak już niejednokrotnie wspominałam, rozjaśniania część mnie drażni, na szczęście jest już jej zdecydowanie mniej niż naturalek. 
Dlaczego więc nie zdecyduję się na podcięcie włosów do ramion? Odpowiedź jest prosta - nigdy nie miałam długich włosów. Zawsze poddawałam się przy zapuszczaniu, rezygnowałam ze względu na zniszczenia. Nie chcę kolejny raz wracać do długości "do ramion", chcę zapuścić długie włosy i zobaczyć jak to jest. Oczywiście jeśli nie uda mi się odratować końcówek i będą wyglądały fatalnie - podetnę je, ale przedtem zrobię wszystko żeby tak się nie stało. 

środa, 2 listopada 2016

PODSUMOWANIE PAŹDZIERNIKA

Minął kolejny miesiąc, a ja znów nie znalazłam czasu ani na włosowe spa ani na bloga. Poza napiętym grafikiem dopadło mnie coś w rodzaju zniechęcenia - tyle czasu zajmuję się włosami, a one wcale nie są ładniejsze... Wiem, cierpliwość i jeszcze raz cierpliwość, dlatego mimo wszystko staram się nie porzucać dobrych przyzwyczajeń.

ODŻYWKA:
  • Biovax BB do włosów blond 
  • Nivea Long Repair
Odżywkę Biovax BB używałam już trzeci miesiąc (swoją drogą jest naprawdę wydajana, myję włosy codziennie). NLR wylądowała na moich włosach może ze dwa razy.

MASKA:
  • Kallos Blueberry
  • Biovax Caviar
W ubiegłym miesiącu ze wstydem pisałam, że Kallos Blueberry został przeze mnie użyty zaledwie dwa razy, a w tym miesiącu maskę użyłam tylko raz. Biovax Caviar również nałożyłam na włosy tylko raz i byłam rozczarowana- włosy po użyciu były spuszone. Mam nadzieję, że powodem były jakieś niewyjaśnione okoliczności, bo wcześniej maska sprawdzała się naprawdę dobrze.

OLEJ:
  • konopny
W październiku naolejowałam włosy tylko raz. Znów obiecuję poprawę..

ZABEZPIECZANIE:
  • serum Kerastase 
Swoją drogą to naprawdę wydaje serum, używam go już od roku, a została mi jeszcze jakaś 1/3 buteleczki. 
 
SUPLEMENTY:
  • brak
W październiku nie stosowałam żadnych suplementów, a moje włosy chyba dopadło jesienne wypadanie.. Na szybko zaczęłam ratować się tranem i Ashwagandhą, które stosowałam jakiś czas temu. Po wykończeniu opakowań wypróbuję produkt, którego jeszcze nie stosowałam. Mam nadzieję, że o pozytywnych efektach napiszę pod koniec listopada. 


Zdaję sobie sprawę z tego, że włosy wymagają podcięcia, ostatni raz ścinałam je 7 miesięcy temu. Na razie jednak nie wybiorę się do fryzjera - boję się, że nie skończy się na 1cm, a ja absolutnie nie chcę wracać do długości do ramion. Marzą mi się długie włosy, których nigdy nie miałam i zamierzam trochę na siłę osiągnąć swój cel.