Przez długi czas nie byłam zadowolona z wyglądu swoich włosów - nie mogłam
trafić z kolorem, a także z odpowiednią długością czy cięciem. Zawsze
marzyły mi się długie włosy, ale przez to, że systematycznie je
niszczyłam nigdy nie udawało mi się ich zapuścić...
Jako dziecko miałam jasne i cienkie włosy, które najczęściej mama wiązała w kucyk. Włosy
z biegiem czasu ściemniały, a ja stałam się szatynką. Na zmianę
zapuszczałam je i ścinałam. Właściwie przez całe życie kręciłam się
wokół tego schematu.
Niestety już w gimnazjum
zaczęłam swoją przygodę z farbowaniem, początkowo szamponetkami -
fioletowe i czerwone włosy były wtedy na topie. Później było już tylko
gorzej. Liceum i studia to okres zmian - raz farbowanie na brąz, innym
razem czerń. Było też ściąganie koloru, rozjaśnianie i blond pasemka, co
uważam za najdurniejszy pomysł. Oczywiście przez cały ten czas używałam
prostownicy, zdarzało się i na wilgotne włosy. Pielęgnacja polegała
jedynie na myciu drogeryjnym szamponem, jak się łatwo domyślić - włosy
były w coraz gorszej kondycji, dlatego co jakiś czas mocno je ścinałam i
cieniowałam, co nie ułatwiało panowania nad nimi.
Na ostatnim roku studiów pofarbowałam włosy na rudo i ten kolor został ze mną na
dobrych kilka lat. Tak samo jak prosta grzywka oraz zaprzestanie
cieniowania włosów. Coraz rzadziej też prostowałam włosy, robiłam to
jedynie na większe wyjścia. Często jednak nakładałam farbę, ze względu
na błyskawiczne wypłukiwanie się koloru. Jednak zawsze po myciu
nakładałam odżywkę (jakieś drogeryjne) i od czasu do czasu maski, które
polecały fryzjerki.
Przełom w pielęgnacji nastąpił w 2014
roku gdy trafiłam na blog Anwen oraz Blond Hair Care. Początkowo na
oślep kupowałam i testowałam wszystkie polecane kosmetyki, używałam za
dużo olejów i masek - jednym słowem popełniłam mnóstwo błędów. Włosy
reagowały różnie, miały swoje lepsze i gorsze dni, a ja uczyłam się nad
nimi panować.
W październiku 2014r. podjęłam jedną z
lepszych włosowych decyzji - zdecydowałam się na powrót do naturalnego
koloru włosów. Początki tej drogi były trudne, ale cieszę się, że nie
poddałam się. Widzę u siebie pierwsze siwe włosy, ale mam nadzieję, że
jednak uda mi się jeszcze długo cieszyć naturalkami.
Obecnie
moim marzeniem jest posiadanie długich, zdrowych, prostych włosów w
naturalnym kolorze. Od czerwca 2016r. zdecydowałam się również na zapuszczanie
grzywki.
Po ponad dwóch latach dbania o włosy wypracowałam metody
pielęgnacji, które sprawdzają się u mnie najlepiej:
-włosy myję codziennie, używając na zmianę dwóch szamponów Yves Rocher Volume oraz Balsamu z betuliną Sylveco
-po każdym myciu nakładam odżywkę z serii Biovax BB
-maski nakładam raz lub dwa razy w tygodniu
-włosy olejuję raz w tygodniu, na około dwie godziny (olej z orzechów włoskich to mój ulubieniec)