niedziela, 19 listopada 2017

HENNA - PIERWSZE KOTY ZA PŁOTY ;)

Odkąd zainteresowałam się świadomą pielęgnacją włosów, zaczęłam zdecydowanie ostrożniej podchodzić do farbowania. Nie chciałam bardziej szkodzić już i tak zniszczonym włosom. Kolejnym krokiem było całkowite odstawienie farby i powrót do naturalnego koloru włosów. Do naturalnego koloru wracałam przez trzy lata. Było różnie, o czym możecie poczytać na blogu, w zakładce nie farbuje. Po tych trzech latach postanowiłam powrócić do farbowania i sięgnęłam po jak mi się wydawało -sprawdzoną farbę chemiczna, efekt jednak mnie nie zadowolił.

Zgłębiając temat świadomej pielęgnacji włosów, wiele razy natknęłam się na pozytywne opinie o hennie. Długo broniłam się przed tym sposobem w obawie skończenia z rudymi włosami, które najłatwiej uzyskać dzięki hennie. Nie ukrywam, że bałam się też zielonych włosów. Skoro jednak chemiczne farbowanie nie wyszło, a z powrotu do naturalnego koloru włosów zrezygnowałam - nie miałam wyboru - zdecydowałam się na hennę. 

Na pierwszy ogień poszła gotowa mieszanka henna Khadi - ciemny braz. Kolor wyszedł brązowy, wpadający w kasztan. Był to ładny, ciepły kolor, który wypłukiwał się równomiernie. Nie zafarbował jednak odrostów. Po miesiącu postanowiłam ponownie pohennowac włosy, znów sięgając po tą samą mieszankę. Tym razem jednak coś poszło nie tak - kolor wyszedł bardzo ciepły, głęboki miedziany kasztan. Niby był ładny, ale znacie moje upodobania go chłodnego brązu... Myślę, że kolor nie udał się z dwóch powodów: "zabiłam" indygo zalewając mieszankę zbyt ciepła woda oraz trzymałam hennę na włosach zbyt długo. Cóż, człowiek uczy się na błędach... 

Po dwóch tygodniach od ostatniego hennowania włosów postanowiłam postanowiła spróbować po raz trzeci. Tym razem jednak zdecydowałam się sama przygotować mieszankę. Zakupiłam zioła na Mazidlach, zdecydowałam się na czysta hennę - jamile, dodatek zakwaszające- amle oraz indygo.
Już samo przygotowanie henny zajęło mi dużo czasu. Zaczęłam od ugotowania obierek ziemniaków, które miały wpłynąć na zimny odcień henny. Jamilę zmieszałam z amlą, dolewając wodę po obierkach. Całość dokładnie zmieszalam do uzyskania gładkiej masy o konsystencji gęstej śmietany. Mieszankę przykryłam folia aluminiowa i odstawiłam na 24 godziny. Po tym czasie dosypałam indygo jednocześnie dolewając letnią wodę. Całość nałożyłam na umyte wcześniej włosy, szamponem oczyszczającym - wybrałam Barwę. Owinęłam włosy foliowym czepkiem, zawinęłam ręcznikiem i trzymałam na głowie przez 1,5 godziny. Po tym czasie zmyłam hennę wodą i pamiętałam o tym, by nie umyć włosów przez dwa dni. Nie ukrywam że był to dla mnie najtrudniejszy czas - włosy były obciążone i denerwowały mnie. Wiedziałam jednak ze nie mogę umyc ich wcześniej, by dać szanse hennie na utlenienie się. Ostatecznie wytrzymałam bez mycia 60 godzin.

sobota, 11 listopada 2017

KOSMETYKI SCHWARZKOPF: CAVIAR I OMEGA OIL

Produkty Schwarzkopf z serii Essence Ultime Caviar + Hair Renew Essence Ultime Omega Oil + wpadły w moje ręce dzięki wygranej w zeszłorocznym konkursie u Blond Hair Care. Pamiętam, że pierwsza paczka z kosmetykami przyszła w Mikołajki, a druga tuż przed Świętami Bożego Narodzenia. Kosmetyki były zapakowane w eleganckie pudełko i wizualnie wyglądały świetnie.

Kawior w produktach marki Biovax dobrze działał na moje włosy, dlatego tym bardziej byłam ciekawa jak sprawdzą się nowe produkty Schwarzkopf z kawiorem.
Wszystkie produkty z tej serii zawierają ekstrakt z kawioru i esencję perły. Seria dostępna jest w sieciówkach, np. Rossmann czy Superpharm, koszt jednego produktu kształtuje się w granicach 20zł. W Rossmannie ostatnio widywałam często w promocji. 

SZAMPON Essence Ultime Caviar + Hair Renew
Na pierwszy ogień poszedł szampon - przede wszystkim dobrze się pienił, a także domywał włosy (to u mnie dwa najważniejsze punkty w ocenie szamponu). Jest to silny oczyszczający szampon, który stosowałam na przemian z łagodniejszym. Jeśli chodzi o szampony jestem wybredna - ten co prawda nie skradł mojego serca, ale jest przyzwoity.
ODŻYWKA Essence Ultime Caviar + Hair Renew
Do proteinowych odżywek podchodzę bardzo ostrożnie: nie mogę używać ich na co dzień ponieważ szybko dorobiłabym się obciążenia i ekstremalnej suchości włosów. Ale proteiny świetnie sprawdzają się podczas emulgowania oleju na moich włosach lub okazjonalnie, gdy włosy są zbyt nawilżone. Ta odżywka spełniła moje oczekiwania.
MASKA Essence Ultime Caviar + Hair Renew
Następnym produktem, który testowałam była maska  - otworzyłam ją w momencie w którym potrzebowałam czegoś zawierającego proteiny. Maska sprawdziła się na moich włosach najlepiej z całej serii! Po jej użyciu zawsze były miękkie w dotyku, nawilżone i błyszczące. Co ważne - nie obciążała moich cienkich włosów i ułatwiała rozczesywanie. Już kupiłam jej kolejne opakowanie ;)
SERUM Essence Ultime Caviar + Hair Renew
Po wielozadaniowe serum z tej linii sięgnęłam w momencie, w którym skończyłam używać wychwalane przeze mnie serum Kerastase. Byłam ciekawa jak nowość Schwarzkopf sprawdzi się na moich włosach i czy spełni swoją funkcję. Średnio podoba mi się tylko opakowanie, gdyż często wyleję na dłoń zbyt dużo produktu. Używałam je przez kilka miesięcy, ale ostatecznie nie byłam zadowolona - na moich włosach było mnóstwo rozdwojeń i miałam wrażenie, że nie zabezpiecza włosów należycie.
Cieszę się, że miałam okazję przetestować tą linię Schwarzkopf, bo pewnie sama nie wpadłabym na to, by kupić te kosmetyki (głównie pewnie z powodu nastawienia na naturalną pielęgnację i miłość do firmy Biovax). Tymczasem okazało się, że produkty fajnie sprawdziły się na moich włosach - teraz jestem już pewna, że kawior to dodatek, który kochają moje włosy.

Z otwarciem emolientowej wersji Schwarzkopf trochę zwlekałam. Myślę, że dlatego, iż mam już swoje ulubione emolientowe produkty ;)
Wszystkie produkty z tej serii zawierają esencję perły, pantenolu, wzbogaconej proteiny i keratyny oraz olejek omega.

SZAMPON Essence Ultime Omega Oil +
Pierwsze co muszę napisać o tym szamponie to to, że przez pomyłkę używałam go... jako odżywki ;) Byłam pewna, że wyjmuję z szafy odżywkę (kompletnie wypadło mi z głowy, że już ją zużyłam dużo wcześniej!) i przez kilka dni po umyciu włosów szamponem, nakładałam na końce.. drugi szampon ;) Zamiast spojrzeć na opakowanie dziwiłam się, że odżywka się tak pieni ;) Gdy już odkryłam, że to jednak szampon i służy do mycia włosów - nie przypadł mi do gustu. Niby nic złego w nim nie yło, ale jakoś mi nie pasował.

ODŻYWKAEssence Ultime Omega Oil +
Odżywka, która ani nie szkodziła moim włosom ani nie powodowała efektu "wow". Zużyłam do końca, ale sama chyba już jej nie kupię. Dla mnie, taki średniak.

MASKA Essence Ultime Omega Oil +
Przeważnie używam masek, które zawierają proteiny, dlatego ta maska trochę musiała odczekać nim zdecydowałam się ją zużyć. Gdy włosy potrzebowały nawilżenia, trzymałam ją jakieś 30 minut i spełniała swoje zadanie. Sprawdzała się również do emulgowania oleju.

SERUM Essence Ultime Omega Oil +
Zniechęcona serum z kawiorem nie zdecydowałam się na używanie tego kosmetyku. Oddałam koleżance.
Myślę, że linia z kawiorem bardziej spełniła moje oczekiwania. Do maski - na pewno wrócę. Znajdzie produkty z tych serii?