Odkąd zainteresowałam się świadomą pielęgnacją włosów, zaczęłam zdecydowanie
ostrożniej podchodzić do farbowania. Nie chciałam bardziej
szkodzić już i tak zniszczonym włosom. Kolejnym krokiem było
całkowite odstawienie farby i powrót do naturalnego koloru włosów. Do naturalnego koloru wracałam przez trzy
lata. Było różnie, o czym możecie poczytać na blogu, w zakładce nie farbuje. Po tych trzech latach postanowiłam powrócić do farbowania i sięgnęłam po jak mi się wydawało
-sprawdzoną farbę chemiczna, efekt jednak mnie nie zadowolił.
Zgłębiając temat świadomej pielęgnacji włosów,
wiele razy natknęłam się na pozytywne opinie o hennie.
Długo broniłam się przed tym sposobem w obawie skończenia z rudymi włosami, które najłatwiej uzyskać dzięki hennie. Nie ukrywam, że bałam się też zielonych włosów. Skoro
jednak chemiczne farbowanie nie wyszło, a z powrotu do naturalnego
koloru włosów zrezygnowałam - nie miałam wyboru - zdecydowałam się na
hennę.
Na pierwszy ogień poszła gotowa mieszanka henna Khadi - ciemny braz. Kolor wyszedł brązowy, wpadający w kasztan. Był to ładny, ciepły kolor, który wypłukiwał się równomiernie. Nie zafarbował jednak odrostów. Po miesiącu postanowiłam ponownie pohennowac włosy, znów sięgając po tą samą mieszankę. Tym razem jednak coś poszło nie tak - kolor wyszedł bardzo ciepły, głęboki miedziany kasztan. Niby był ładny, ale znacie moje upodobania go chłodnego brązu... Myślę, że kolor nie udał się z dwóch powodów: "zabiłam" indygo zalewając mieszankę zbyt ciepła woda oraz trzymałam hennę na włosach zbyt długo. Cóż, człowiek uczy się na błędach...
Po dwóch tygodniach od ostatniego hennowania włosów postanowiłam postanowiła spróbować po raz trzeci. Tym razem jednak zdecydowałam się sama przygotować mieszankę. Zakupiłam zioła na Mazidlach, zdecydowałam się na czysta hennę - jamile, dodatek zakwaszające- amle oraz indygo.
Już samo przygotowanie henny zajęło mi dużo czasu. Zaczęłam od ugotowania obierek ziemniaków, które miały wpłynąć na zimny odcień henny. Jamilę zmieszałam z amlą, dolewając wodę po obierkach. Całość dokładnie zmieszalam do uzyskania gładkiej masy o konsystencji gęstej śmietany. Mieszankę przykryłam folia aluminiowa i odstawiłam na 24 godziny. Po tym czasie dosypałam indygo jednocześnie dolewając letnią wodę. Całość nałożyłam na umyte wcześniej włosy, szamponem oczyszczającym - wybrałam Barwę. Owinęłam włosy foliowym czepkiem, zawinęłam ręcznikiem i trzymałam na głowie przez 1,5 godziny. Po tym czasie zmyłam hennę wodą i pamiętałam o tym, by nie umyć włosów przez dwa dni. Nie ukrywam że był to dla mnie najtrudniejszy czas - włosy były obciążone i denerwowały mnie. Wiedziałam jednak ze nie mogę umyc ich wcześniej, by dać szanse hennie na utlenienie się. Ostatecznie wytrzymałam bez mycia 60 godzin.