Zadowolona
z efektu pierwszego keratynowego prostowania, o którym pisałam tu, w
czerwcu 2015r. postanowiłam wykonać drugi zabieg. Tym razem jednak
zdecydowałam się na inny preparat, wybrałam najpopularniejszą metodę-
Encanto. Dlaczego nie użyłam tego samego produktu co wcześniej? Gdybym
wiedziała, co stanie się z moimi włosami po tym zabiegu z pewnością
wybrałabym Cocochoco lub w ogóle zrezygnowała z prostowania. Wtedy
jednak nie miałam takiej wiedzy jak teraz, a głównym powodem (i
właściwie jedynym) było mycie włosów: po Encanto można umyć włosy od
razu, po Cocochoco trzeba odczekać 3 dni. W czerwcu było już ciepło, a
ja nie chciałam męczyć się z tłustymi włosami. Zresztą, po co miałabym
to robić, skoro wiele dziewczyn chwali sobie Encanto?
Znów więc zakupiłam 75ml preparatu, jednak u innego sprzedawcy, aczkolwiek też był uznany za wiarygodną firmę na Wizażu.
Sam
zabieg był okropny! Zdecydowanie mogę go zaliczyć do jednej z moich
największych porażek włosowych. Keratynowe prostowanie robiłam przez 6
godzin, z czego suszenie keratyny zajęło mi aż dwie godziny- preparat
nie chciał wyschnąć. Bolały mnie ręce i martwiłam się o przegrzanie
suszarki. Ba, byłam przerażona, że nigdy tego produktu nie wysuszę.
Początkowo próbowałam suszyć na niskiej temperaturze, z czasem
zwiększałam na coraz mocniejszą, a włosy dalej jak były mokre tak były.
Przy okazji preparat miał okropny zapach- było go czuć zarówno podczas
suszenia jak i później, przy prostowaniu. Gdy ostatecznie udało mi się
wysuszyć włosy pojawił się kolejny problem- nie mogłam zmyć odżywki z
włosów. Włosy były obciążone, a ja myłam je kilkakrotnie.
Gdy
następnego dnia znów umyłam włosy, one nadal śmierdziały keratyną.
Włosy były proste, aczkolwiek bardzo nieprzyjemne w dotyku- sztywne i
szorstkie. W mokre włosy nie byłam wstanie włożyć palców, były tak mocno
splątane. Po wysuszeniu (wierzcie mi, że suszenie stało się moją
traumą) były trochę lepsze, aczkolwiek nadal nieprzyjemne w dotyku. Nie
wyglądały źle, ale jednak oczekiwałam lepszego efektu.
Tym
razem o dziwo nie musiałam podcinać końcówek, bo wyglądały zadziwiająco
dobrze. Jednak włosy nie układały się przez kolejne miesiące tak jakbym
tego chciała. Puszyły się, a ich sztywność mnie przerażała, nie ryzykowałam już dodawaniem hydrolizowanej keratyny do odżywek. Wręcz
przeciwnie, zrezygnowałam ze wszystkich środków zawierających proteiny
na rzecz emolientów. Codziennie olejowałam i nakładałam bogate maski by pozbyć się
najprawdopodobniej przeproteinowania po Encanto. Z czasem włosy stawały się coraz bardziej miękkie , a ja cieszyłam się, że mogłam przeczesać je palcami nawet gdy były mokre. Myślę jednak, że to prostowanie wpłynęło negatywnie na moje włosy również w późniejszym czasie. Włosy były mocno wysuszone i znów nie chciały się układać, a ja przeżywałam mocny, włosowy kryzys.
Wykonanie tego prostowania zdecydowanie mnie zmęczyło i
negatywnie nastawiło -myślę, że już nigdy
więcej nie zdecyduję się na ten zabieg. Nie wiem jednak co było powodem tego, że mi nie wyszło. Być może cały zabieg wykonałam za wcześnie po pierwszym prostowaniu, może odlewany produkt był trafiony, a może po prostu Encanto nie nadaję się do moich włosów.
A moze powinien Ci ktos pomoc w zrobieniu tego? nie kaxdy preparat jest dla danej osoby odpowiedni moze to tez o to chodzi...
OdpowiedzUsuń;*
Miałam pomoc, widocznie preparat nie dla mnie albo coś było z nim nie tak;)
UsuńEfekt jest bardzo ładny ;) Mnie od zawsze kusi to keratynowe prostowanie włosów, ale boję się tych oparów a twój post wcalee mnie nie zachęca do tego zabiegu :D 6 godz nie dalabym rady :(
OdpowiedzUsuńJa też, bardzo się zraziłam...
UsuńEfekt jest bardzo ładny ;) Mnie od zawsze kusi to keratynowe prostowanie włosów, ale boję się tych oparów a twój post wcalee mnie nie zachęca do tego zabiegu :D 6 godz nie dalabym rady :(
OdpowiedzUsuńDobrze, że masz wytrzymałe ręce, mnie po 6h chyba by odpadły :P Na zdjęciach prezentują się bardzo ładnie. Może tak jak mowisz, poprostu Encanto nie służy twoim włosom.
OdpowiedzUsuńAle uraz został ;p ;)
UsuńOjj, nieciekawie jak 6 godz całego prostowania... Choć na foto wyglądają bardzo dobrze, jednak wydaje mi się że ten środek który wybrałaś do prostowania nie bardzo posłużył Twoim włosom.
OdpowiedzUsuńZapach rzeczywiście jest nie do zniesienia szczególnie gdy dodatkowo oczy zaczynają łzawić... Szkoda, że nie wyszło tak, jak chciałaś... Ja jednak wkrótce chcę zrobić ten zabieg po raz kolejny. ;]
OdpowiedzUsuńteż kiedyś myślałam o tym zabiegu, jednak w kręconych włosach czuję się najlepiej i proste szybko mi by się znudziły :)
OdpowiedzUsuńSama chciałam sobie wykonac taki zabieg ;) jednak cały czas się zastanawiam ;)
OdpowiedzUsuńŁadne włosy.
Podoba mi się twój blog, zapraszam do siebie ;) Buziaki ;);*
Myślę kiedyś coś takiego kumpeli w prezencie kupić
OdpowiedzUsuń